Poeta Jacek Dehnel prozą

Wydawnictwo W.A.B. z zasady nie wydaje tomików poetyckich, co nie znaczy, że nie publikuje książek napisanych przez poetów. Leży przede mną „Fotoplastikon” Jacka Dehnela, poety, który napisał swoją książkę prozą, zresztą nie pierwszą wydaną przez W.A.B.

„Fotoplastikon” w połowie jest albumem, w połowie książką prozatorską. W połowie do oglądania, w połowie do czytania. Na stronie lewej czarno-biała fotografia, na prawej tekst dotyczący zdjęcia obok. Fotografie i pocztówki, które Dehnel wyszperał gdzieś na pchlich targach, pokazują świat już nie istniejący, zapomniany i nieznany. Zwykle nie wiemy dokładnie, tak jak autor, gdzie i kiedy zostały zrobione. Możemy się tylko domyślać, że w większości pochodzą z końca XIX i pierwszej połowy XX wieku, a zrobiono je w Niemczech, Austrii, Rosji, Ameryce, także na terenie dzisiejszej Polski. Są intrygujące, tajemnicze, zabawne albo bardzo dramatyczne.

Tak więc do każdej ze stu fotografii z „Fotoplastikonu” przynależy tekst – miniatura, która czasami staje się miniesejem, czasami felietonem, czasami zaś literacką impresją. A ja, czytając i oglądając „Fotoplastikon”, myślę sobie, że bez Dehnela-poety nie byłoby Dehnela-prozaika, który w swojej poetyckiej prozie przywołuje saską porcelanę, bransolety z cynfolii i szuwaks. Kto dzisiaj pamięta o szuwaksie?

„Fotoplastikon” jest książką trochę nie z tego świata. Nie z tego świata wydaje się też Jacek Dehnel i nie tylko dlatego, że na co dzień zwykł chodzić w surducie i meloniku.

Komentarze