Michał Jagiełło, „Ciało i pamięć”

Michał Jagiełło. Taternik, alpinista, ratownik górski, przewodnik. Bibliotekarz (był dyrektorem Biblioteki Narodowej), po 1989 – przez osiem lat – wiceminister kultury. Najwyższy rangą funkcjonariusz PZPR, który po wprowadzeniu stanu wojennego rzucił legitymację partyjną. Poza tym pisarz – „Wołanie w górach” to już dzisiaj klasyka, przynajmniej dla tych, którzy ukochali góry.

Michał Jagiełło jest także poetą. Jego najnowszy tomik „Ciało i pamięć” wydały Iskry.

Pewnie, że to żadne odkrycie, zwłaszcza że chodzi o człowieka mocno związanego z górami, ale wiersze Jagiełły przypominają trochę góry: są surowe, tajemnicze i nieokiełznane. W tej poezji jest dostojeństwo, romantyzm. Oczywiście tematem wiodącym są góry: groźne i nieodgadnione, gdzie między zachwytem nad ich pięknem a bezradnością wobec śmierci przyjaciela, który spadł w przepaść, jest cienka granica. Gdzie często trzeba podejmować ostateczne wybory:

Ciemno zgęszczona mgła niepewność
miejsca i czasu
jadę czy stoję pod górę czy w dół
jeszcze tu czy już t a m
twoja-nie-twoja
wspinaczka między t a k lub n i e
                           („Nota o błędniku”)

Prawie każdy utwór z „Ciała i pamięci” to poetycka opowieść o przeżyciach w górach i nietrudno się domyśleć, że to przeżycia i doświadczenie samego poety.

Nie jestem specjalistą od górskiej poezji, a wspinaczki wysokogórskie są mi równie dalekie jak loty w kosmos. Jednak w wierszach Michała Jagiełły jest prawda i jest smak życia, życia niekoniecznie na krawędzi.

Komentarze