William Styron z Pohorelic

Pohorelice to niewielkie miasteczko na Morawach. Położone przy trasie na Wiedeń, dwadzieścia kilometrów od Brna. Jest tu duży hotel, w którym czas zatrzymał się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, hipermarket, a także kościół katolicki otwierany raz w tygodniu, w sobotę, na godzinę. Nie miałem jednak okazji sprawdzić, czy w nabożeństwie uczestniczą jacyś wierni.

Jest też w Pohorelicach cmentarz, który od najbliższego bloku mieszkalnego dzieli wąska uliczka, czyli licząc z chodnikami jakieś dziesięć metrów. Mur nie jest wysoki, ze swoich okien mieszkańcy mogą podziwiać groby, choć wątpię, by ich to interesowało, tak samo jak im to nie przeszkadza (a ponieważ czytałem książki Mariusza Szczygła o Czechach, wiem, dlaczego tak jest).

Piszę o czeskich Pohorelicach, ponieważ w tamtejszej drukarni została wydrukowana książka Williama Styrona „Hawany w Camelocie”. Oto współczesny świat: polska edycja książki amerykańskiego pisarza jest drukowana w Czechach (zresztą bardzo ładnie), wydawca jest polski (Świat Książki), tyle że należy do dużej niemieckiej firmy (Weltbit).

A „Hawany w Camelocie” są zbiorem czternastu osobistych esejów autora „Wyboru Zofii”. Polecam szczególnie tekst „Przypadek ospy miłosnej” o tym, jak podczas służby wojskowej Styron leczony był z syfilisu, którego nie miał, tytułowy o cygarach i prezydencie Johnie Kennedym, którego autor znał osobiście, a także „Spacer z Aquinnach” – o pożytkach dla pisarza płynących z długich spacerów w towarzystwie psa.
 Pohorelice, Plac Wolności, fot.Petr Novák, Wikipedia

Komentarze