Sprośny wierszopis Nagłowski

Antoni Felicjan Nagłowski nie był żadnym wielkim poetą, Kniazin to przy nim geniusz. Właściwie powinno się nazwać Nagłowskiego wierszopisem, ale i tak przeszedł do historii, historii literatury również. I to dzięki jednemu rymowanemu utworowi, zatytułowanemu niewinnie „Przewodnik warszawski”.

Nagłowski, żyjący w latach 1742-1809, pozostałby pewnie na wieki zapomniany, gdyby nie gdański badacz literatury Edmund Rabowicz, który w 1957 roku w archiwum w Kijowie odnalazł dzieło Nagłowskiego. Rabowicz opublikował „Przewodnik warszawski” dopiero w 1985 r. w niskonakładowych „Zeszytach Naukowych” Uniwersytetu Gdańskiego. Trzy lata później fragmenty „Przewodnika...” przedrukowały „Szpilki”. A teraz długi poemat (?) Nagłowskiego obficie cytuje historyk Marek Karpiński w swojej świetnej, błyskotliwie napisanej książce... „Najstarszy zawód świata. Historia prostytucji” (wyd. Iskry) - więcej o samej książce piszę w Salonie Kulturalnym.

Tak, tak, bo w swoim „Przewodniku...” Nagłowski prowadzi czytelnika po warszawskich domach publicznych końca XVIII wieku. Autor był wielkim znawcą tematu. Podaje imiona i nazwiska prostytutek, informacje o ich kwalifikacjach i stanie zdrowia, szczegółowe adresy domów schadzek, cennik usług... Wierszowany i rymowany utwór dla historyków jest dzisiaj nieocenionym źródłem informacji o Warszawie epoki oświecenia – fakt, że w dość specyficznym obszarze. W tekście aż roi się od słów uważanych za wulgarne, acz odnoszących się do usług świadczonych przez warszawianki lekkich obyczajów. Tutaj tylko mały fragment:

Już piętnasty rok w kurewskim szeregu
Anetka Szmalska, a teraz w balecie;
Już przepędziła dziesięć razy w biegu
Francę, lecz teraz jest już zdrowa przecie.

Tylko się przy niej został fus i kiła,
Ale to mniejsze są choroby stopnie.
Ta w awanturach życie przepędziła.
Wiem, w cechu kurew iż pierwszeństwa dopnie.

O Nagłowskim mamy tylko garść informacji. Był synem regenta Ludwika, miał siostrę Katarzynę, należał do konfederacji barskiej, a jak dodaje Marek Karpiński, w latach 1775-1788 pracował w Departamencie Policji Rady Nieustającej – „najpierw jako kopista, potem jako drugi sekretarz. Znał więc i dokumenty, które przechodziły przez jego ręce; znał i plotki, które krążyły po tej nowo powstałej instytucji”.

Nie wiem, czy Nagłowski napisał jeszcze inne wiersze, ale to w sumie bez znaczenia. Jedno burdelowe vademecum zapewniło mu miejsce w pamięci potomnych, o czym marzą nie tylko poeci. Czy to nie ironia?

Komentarze