Wierzyński i Zamora


Na pewno są poeci, którzy oglądają mecze piłki nożnej. Wiem, co piszę, bo sam do nich się zaliczam. Zwłaszcza teraz, gdy trwają mistrzostwa świata, dużo czasu spędzam przed telewizorem, tym chętniej że nasi nie grają, więc wstydu nie będzie.

Nie znam natomiast poetów (nie mówię o amatorach), którzy pisaliby wiersze o piłce nożnej. Film czy proza – owszem, tam tematyka piłkarska się pojawia. Ale poezja? Trudno o przykłady, z jednym wyjątkiem. Myślę o wierszu skamandryty Kazimierza Wierzyńskiego pt. „Match footballowy”, którego bohaterem jest Ricardo Zamora (1901-1978), legendarny bramkarz Espanyolu, Barcelony i Realu. Inny był wtedy futbol, a i poeta patrzy na mecz zupełnie inaczej niż dzisiejszy kibic:

„(...) Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów,
Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze,
Jak dumny król, w chaosie center i wolejów,
Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze.

(...) I pokażcie mi teraz – gdzie, w jakich teatrach
Milion widzów wystrzeli takim wielkim głosem:
Zamora, lecąc w górę, jak żagiel na wiatrach,
Za Atlantyk wybija piłkę jednym ciosem!

Widownia oszalała, krzyczy, bije brawo,
Półkole trybun płonie niczym aureola,
I jak wielka tęsknota za zwycięską sławą
Tętni okrzyk stadionu: gola, gola, gola!

Pisząc o milionach widzów w 1927 r. Wierzyński przewidział transmisje telewizyjne, nie mógł natomiast przewidzieć wuwuzeli na stadionach RPA.
„Match footballowy” wchodzi w skład cyklu „Laur olimpijski”, za który Wierzyński otrzymał w 1928 roku złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Amsterdamie – w konkursie sztuki i literatury.

Na zdjęciu po lewej Kazimierz Wierzyński, po prawej Ricardo Zamora jako bramkarz Espanyolu

Komentarze

Prześlij komentarz