Przez wiele lata mieszkałem przy ulicy Dąbrowskiej w Kielcach, która podczas wojny, gdy Niemcy utworzyli getto, nazywała się Fajgenblat Gasse (Figowego Liścia). Dowiedziałem się o tym dopiero teraz, strasznie późno, z polsko-angielskiej książki „Zza drutów getta w Kielcach” (wyd. Wzgórze Zamkowe).
Przeczytałem sporo książek opisujących Holocaust, publikacji o gettach w Warszawie, Krakowie i Łodzi, obozie w Starachowicach, Żydach niemieckich, węgierskich i czeskich, ale o tym, co się działo w Kielcach, wiedziałem tak niewiele. Teraz wiem trochę więcej, choć przecież jeszcze mało.
20 sierpnia 1942 roku rozpoczęła się likwidacja kieleckiego getta. Część Żydów zamordowano na miejscu, pozostałych wywieziono do Treblinki. W transporcie śmierci znalazła się m.in. Gertruda Zeisler, niemłoda już kobieta, wdowa, która do Kielc została przesiedlona z Wiednia. Właśnie ze stolicy Austrii oraz z Pragi Niemcy deportowali Żydów do Kielc. Dla przesiedlonych to miasto było przystankiem przed zagładą.
Gertruda spędziła w getcie rok, mieszkała przy ul. Arona 45 (przed i po wojnie ul. Nowy Świat). Jej przejmujące listy (mimo że powściągliwe, autorka miała świadomość, że będą cenzurowane), słane z Kielc do rodziny w Szwajcarii, są częścią książki „Zza drutów getta w Kielcach”. Ostatni list jest datowany na 13 sierpnia 1942 r. Wywózka rozpoczęła się tydzień później.
Z 27 tysięcy Żydów zamkniętych w kieleckim getcie wojnę przeżyło pięciuset.
Co prawda to nie o kieleckim ale w sporej części o pobliskim getcie w Końskich - Haliny Zawadzkiej "Ucieczka z getta", jedna z lepszych pozycji w serii Żydzi polscy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację. Przed wojną w Świętokrzyskiem było dużo miasteczek, gdzie ludności żydowskiej było więcej niż polskiej. Pińczów, Chmielnik, Działoszyce, Łopuszno.
OdpowiedzUsuńTak, ale z niewielu świadectwa są opublikowane, najsłynniejszy jest chyba dziennik Dawida Rubinowicza, chłopca z getta w Bodzentynie - urodził się zresztą w Kielcach.
Usuń