Książki pisane twarzą

Szekspir nie napisał swoich dzieł twarzą. Nawet nie ma pewności, jak artysta wyglądał. Być może tak jak na tym portrecie.          
Jakiś podrzędny polityk, który nie zrobił kariery w polityce, postanowił poszukać szczęścia w innej dziedzinie życia i wziął się za... kręcenie filmów. Amatorszczyzną zajeżdża na kilometr, ale to nic. Można o „filmowcu” napisać, zrobić z nim wywiad, gdyż jest to wydarzenie.

Serialowa gwiazdeczka napisała poradnik – o tańczeniu, gotowaniu, byciu mamą albo o seksie. W sumie bez znaczenia o czym, aktorzy, zwłaszcza z seriali, znają się przecież na wszystkim. Jest gorący news.

Inna aktoreczka była bardziej ambitna, spłodziła powieść, przez którą nie da się przebrnąć. To jednak szczegół, bo przecież aktoreczka stała się pisarką, więc jest temat godny pokazania na łamach lub ekranie.
 
Teraz książek nie pisze się głową i piórem, tylko twarzą.

Media tworzą nowy rodzaj kultury, taką parakulturę, z którą ja nie chcę mieć do czynienia.     

Fot. National Portrait Gallery 

Komentarze

  1. Tak, parakultura to dobre słowo. O ile pamiętam, parę lat temu wydano książkę, którą w nadawanym wtedy serialu napisała jedna z jego bohaterek... Taki swoisty product placement ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz