Dziennikarz i wydawca Joseph Pulitzer, fundator nagrody swojego imienia |
Co mnie tak oburza? Podam przykład, prawdziwy, nie
wymyślony. Firma X wysyła do mediów, w tym portali internetowych, informację prasową
na swój temat. Serwis może ja wykorzystać lub nie, skrócić, zredagować po
swojemu, uzupełnić o wypowiedź przedstawiciela firmy itd. I niektóre media tak właśnie
robią.
Jednak coraz częściej media, a raczej ich reprezentanci,
postępują inaczej. Informacja dostarczona przez firmę ukazuje się w
niezmienionej formie (no dobra, niekiedy tytuł jest trochę inny niż oryginalny)
i jest podpisana przez dziennikarza, który z powstaniem tekstu nie miał nic
wspólnego. Bywa i tak, że identycznie brzmiący komunikat ukazuje się w kilku różnych
mediach, zdawałoby się poważnych, i jest podpisany przez zupełnie różne osoby,
które autorami tekstu nie są. I oczywiście nie pojawia się adnotacja, że jest to
materiał nadesłany. Dziennikarze pełną gębą, z mienia i nazwiska!
Etyka zawodowa? Przyzwoitość? Uczciwość? Te pojęcia znikają
z zawodu dziennikarza, tak samo jak ze słownika żurnalisty wyparowało
określenie „plagiat” .
Dzisiaj dziennikarz nie musi umieć pisać. Wystarczy, że potrafi
wrzucić nieswój tekst na stronę internetową.
Fot. www.loc.gov
Komentarze
Prześlij komentarz