Polacy uciekają w Bieszczady, francuski pisarz, filmowiec i
podróżnik Sylvain Tesson wybrał chatę nad jeziorem Bajkał, w tajdze, blisko
gór. Spędził tam pół roku, a swój pobyt opisał w dzienniku „W syberyjskich
lasach”. To pierwsza książka Tessona, jaka wyszła po polsku. Ten, kto marzy o
pustelniczym życiu, zachwyci się nią. To jednak rzecz nie tylko dla
eremitów.
Wprawa na Syberię nie była fanaberią Tessona (ur. 1972).
Kilka lat wcześniej, podczas pierwszej wizyty nad Bajkałem, postanowił, że musi
pobyć tutaj w samotności kilka miesięcy. To postanowienie spełniło się w 2010
roku. Ale Tesson lubi podobne wyzwania. W 2004 przewędrował z Syberii do Indii
trasę, którą szli zbiegowie z gułagu. Odbył też rowerową podróż dookoła
świata, przemaszerował przez Himalaje,
a trzy tysiące kilometrów z Kazachstanu do Uzbekistanu przejechał konno.
Tesson pisze bardzo sugestywnie, nierzadko poetyckim
językiem, jego opisy flory i fauny tajgi i zamarzniętego Bajkału są wspaniałe,
a czytelnik ma wrażenie, że jest w syberyjskiej pustelni razem z autorem. On
jednak był tam sam, jeśli nie liczyć dwóch młodych psów oraz niedźwiedzi
podchodzących pod obejście. Czas spędzał na rąbaniu drewna, łowieniu ryb,
pływaniu kajakiem (gdy jezioro odtajało), wędrowaniu, czytaniu książek i piciu
wódki. Na Syberii nie tylko Rosjanie piją na umór.
Książka „W syberyjskich lasach” jest pochwałą niezależności
i wolności, choć ta półroczna wolność była przecież zakłócana pojawianiem się
przybyszów z zewnętrznego świata, a także przysłanym z Francji SMS-em od
ukochanej kobiety, że zostawia Tessona.
Sylvain Tesson, „W syberyjskich lasach. Luty – lipiec 2010”.
Przełożyła Anna Michalska, Noir sur Blanc 2013, s. 211.
Komentarze
Prześlij komentarz