Od kiedy Żeromski nazwał Kielce w „Syzyfowych pracach”
Klerykowem, nazwa ta przylgnęła do tego miasta niczym zaskorupiałe błoto do
krasuli i do dzisiaj oderwać się nie chce. Np. ostatnio Kleryków jest
przywoływany z powodu inicjatwy prezydenta miasta i przewodniczącego Rady
Miejskiej, aby biskupowi Ryczanowi nadać tytuł honorowego obywatela Kielc.
Radni pewnie pomysł przegłosują, choć wielu kielczan za cholerę nie może sobie
przypomnieć jakichkolwiek biskupich zasług dla ich miasta. Chyba że uznamy za
nie często polityczne i dzielące ludzi kazania biskupa.
Klerykowego odium z Kielc nie zdejmę, ale żeby nie pisać
wyłącznie o rzeczach przykrych, jako lokalny patriota powiem o tych przyjemnych
dotyczących Kielc. Wczoraj, a właściwie dzisiaj, bo było to już po północy,
obejrzałem w telewizyjnej Dwójce spektakl Kieleckiego Teatru Tańca „Święto
wiosny” Igora Strawińskiego, który na scenie miał premierę w marcu br. Na tańcu
się znam równie dobrze jak Episkopat na seksie, jednak przyznam, że widowisko,
którego podtytuł brzmi „Świętokrzyska magia praczasów”, a które reżyserował
francuski choreograf Angelin Preljocaj, jest imponujące. Świetna jest też
realizacja telewizyjna (2D i 3D), za którą odpowiadał Konrad Smuda.
Cieszę się z każdego sukcesu KTT, a kibicuję temu teatrowi
od dawna. Nieskromnie dodam, że byłem jednym z pierwszych dziennikarzy, którzy
pisali o KTT, gdy w połowie lat 90. zakładała go Elżbieta Szlufik-Pańtak. W tym
czasie przestał być firmą prywatną, stał się teatrem instytucjonalnym, wystawił
kilkadziesiąt premier, współpracował ze znanymi artystami (m.in. Czesław
Niemen, Piotr Galiński, Stephen Delattre, Stacy Boeddeker i Ricky Palomino).
Oprócz szefowej i Grzegorza Pańtaka z dawnego składu nie ma już nikogo, ale
przewinęło się tu kilkadziesiąt osób, które później poszły w świat. Tutaj
zaczynał karierę m.in. tancerz i celebryta Michał Piróg.
Pisząc o seksualnym i zmysłowym „Święcie wiosny”, muszę w
kontekście Klerykowa wspomnieć o znaczącej kwestii, a mianowicie o tym, że
występująca w roli Wybranej Aleksandra Zatorska ostatnie minuty spektaklu
tańczy nago. Nie tak dawno, na deskach Teatru im. Żeromskiego podobną sceniczną odwagą
wykazała się Marta Ścisłowicz, grająca tytułową rolę w przedstawieniu „Caryca
Katarzyna”. (Od czasu, gdy napisałem o tym w Notesie, dużo odwiedzin mam na
słowa kluczowe „marta ścisłowicz nago”).
Może więc i Kielce w innych dziedzinach pozostały
Klerykowem, ale na niwie kultury od dawna nim nie są. Zapewne ku zgorszeniu
biskupa.
Komentarze
Prześlij komentarz