Premiera w Żeromskim – Kropka, kreska, muzyka


Na pierwszym planie Olga Mysłowska i Paweł Paczesny fot. Agata Andrusyszyn/Teatr im. Żeromskiego

Najnowsza premiera w Teatrze im. Żeromskiego nie jest spektaklem, tylko koncertem, co pewnie nie wszystkim się spodoba.

Zastanawiałem się, czy widowiska o tytule „Kropka Kreska Kropka Kreska” nie nazwać rock operą, ale nie, opera to też nie jest, są tu elementy performance’u, jednak fabuły brak. Mówienie o dramaturgii też jest nadużyciem. Ale owszem, mamy za to mnóstwo rocka i to takiego z lat osiemdziesiątych, spod znaku Talking Heads, granego na syntezatorach korg, moog i na gitarach. Są też kompozycje oryginalne, współczesne, braci Lewoców oraz kapel o nazwach PCK kolektyw i Polpo Motel. Muzyka brzmi więc niemal bez przerwy, jest śpiew i melorecytacja. Ponieważ jak mówiłem – jest to koncert. Aha, tytuł został  zaczerpnięty z alfabetu Morse’a i nic nie znaczy.
         
Wykonawcy to zarazem współautorzy koncertu – jako kompozytorzy, tekściarze i tłumacze tekstów Talking Heads. Z wyjątkiem aktorki Magdaleny Grąziowskiej, nie są na stałe związani z kielecką sceną. Świetna jest Olga Mysłowska z Polpo Motel, śpiewająca i grająca na korgu. Swoją kamienną twarzą przypomina jedną z dziewczyn pojawiających się w słynnym teledysku Roberta Palmera, z tą różnicą, że gra naprawdę i naprawdę śpiewa. I to jak.

Tak, to nie jest spektakl, tylko cholerny koncert. Do teatru nie chodzi się na koncerty. Ale powiem Wam, że mnie ten koncert w teatrze się spodobał. Przez ponad godzinę nie znudziłem się i ani razu nie zakląłem. Czyli nie jest źle. Nie szukajcie więc w „Kropce Kresce” ukrytych sensów. Słuchajcie muzyki.     

„Kropka Kreska Kropka Kreska”. Reżyseria Paweł Paczesny. Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, premiera 14 stycznia 2017 r.

Komentarze