Tytuł nie jest drwiną. Takimi słowy przedstawiał się Władysław Broniewski, jeśli wyczuwał, że jego rozmówca miał poczucie humoru (dzisiaj też nie każdemu by się to spodobało, znam takich). A wiem to z książki, którą dostałem z wydawnictwa Iskry. To biografia poety znakomicie napisana przez Mariusza Urbanka, a zatytułowana „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”.
Pan Antoni Szperlich z Iskier był tak dobry, że do biografii dorzucił mi jeszcze wybór poezji Broniewskiego „Wierszem przez życie”. Nie jestem pewien, czy wiedział, jaką mi niespodziankę sprawi. Szkoła, na szczęście, nie zdołała mi obrzydzić Broniewskiego. W domu moich rodziców był album z fotografiami i wierszami Broniewskiego, wydany niedługo po śmierci poety w 1962 r. Czasami więc czytałem jego utwory i nie było to „Słowo o Stalinie” ani wiersze sławiące rewolucję, socjalizm itp. Były tam za to przepiękne i przejmujące liryki, zwłaszcza te adresowane do Anki – tragicznie zmarłej córki poety.
O wielowymiarowości czy też niejednoznaczności Broniewskiego pisze Mariusz Urbanek i w biografii, i we wstępie do zbioru wierszy. Tak, Broniewski nie był człowiekiem ze spiżu, w jego życiu było wiele dramatów, zakrętów, uległości – zwłaszcza powojenny kompromis z komunistami zaważył na ocenie jego poezji. Ale jeśli odrzucimy ideologię, to okaże się, że większość tych utworów to poezja najwyższej klasy. I za to cenię Broniewskiego, że był prawdziwym – nie, nie Polakiem – poetą.
Broniewski...poeta tragiczny...Pił z rozpaczy i pisał również z rozpaczy...ale, jak pisał!!!
OdpowiedzUsuńJa nie chcę wiele:
ciebie i zieleń,
i żeby wiatr kołysał
gałęzie drzew,
i żebym wiersze pisał
o tym, że...
każdy nerw,
każda chwila samotna,
każdy ból-jakże częsty, jak częsty!-
zwiastuje otchłań,
mówi: nieszczęsny...
O tak, Genevieve, o tak.
OdpowiedzUsuńLubię alkoholików -tych co juz nie mogą , tych co moga i tych co moga bardziej niz moga - łączy ich ten specjalny rodzaj wrażliwości nieznanej "człowiekom"...
OdpowiedzUsuńEwa, ja akurat jestem z tych, co mogą, ale nie chcą i może dzięki temu jeszcze żyją.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ten wiersz, w którym Broniewski dziękuje towarzyszom za pocałunek Almanzora.
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń