Hotelowa farsa, czyli premiera w Żeromskim


Beata Wojciechowska i Marcin Brykczyński
Po kilku ambitnych, ale też kontrowersyjnych spektaklach kielecki teatr na zakończenie sezonu wystawił zgrabną błahostkę – farsę amerykańskiego komediopisarza Michaela McKeevera „Hotelowe manewry”, którą reżyserował, debiutujący w tej roli na dużej scenie, aktor Mirosław Bieliński.

Cóż mogę o tym spektaklu powiedzieć? Jeśli ktoś lubi teatr poszukujący, ekstrawagancki, eksperymentalny czy drapieżny, może sobie „Hotelowe manewry” darować. Ale jeśli ktoś szuka rozrywki i chce się trochę pośmiać, nie doszukując się intelektualnej głębi (w końcu to farsa), jest to przedstawienie dla niego. To komedia omyłek o dwóch rozkapryszonych i nienawidzących się nawzajem gwiazdach estrady, które goszczą w tym samym apartamencie, a dyrektor hotelu (w tej roli Bieliński), robi wszystko, aby obie panie się nie spotkały.        

Przedstawienie sympatycznie się rozkręca, aż do punktu kulminacyjnego, który zamiast być eksplozją, niestety, okazuje się najsłabszym elementem całości, co raczej jest winą autora sztuki, a nie reżysera. Aktorsko najlepiej prezentują ją się Beata Wojciechowska (Claudia McFadden) i grający asystenta gwiazdy Marcin Brykczyński (Pan Pippet).         

No i tyle o tej premierze.

Michael McKeever: „Hotelowe manewry czyli błogi s-pokój”. Przekład Bogusława Pisz-Góral, reżyseria – Mirosław Bieliński. Teatr im. Żeromskiego w Kielcach, prapremiera polska 25 maja 2013 r. 

Zdjęcia Michał Walczak
Na pierwszym planie Beata Wojciechowska i Michał Węgrzyński, z tyłu Mirosław Bieliński

Komentarze