Na pierwszym planie Przemysław Mańka, na drugim Adam Ochwanowski, zwany Ochwanem |
Wróciłem niedawno ze spotkania promującego debiutancki tomik
„Odloty” młodego kieleckiego poety Przemysława Mańki. Piszę „młodego”, bo dla
mnie 33-letni Mańka to przecież młodziak, choć debiutuje dość późno. Ale i tak
może mówić o szczęściu, że w końcu doczekał się poetyckiej książki, którą
swoimi grafikami zilustrował Paweł Strójwąs.
Mańka więc debiutował i jest to ciekawa historia. Wcześniej
publikował na portalach literackich i oczywiście na Facebooku. Właśnie na tym
ostatnim jego utwory przeczytał Adam
Ochwanowski, poeta pełną gębą, który pisze świetne wiersze i zna się na poezji.
Talent Mańki dzięki FB dostrzegł także Zdzisław Antolski, podobnie jak Ochwan
doskonały poeta, który potrafi odróżnić utwór dobry od kiepskiego, a wierzcie
mi, nie jest to umiejętność dana każdemu, kto czyta poezję.
Przeczytał więc Ochwan Mańkowe wiersze, zapalił się i
orzekł, że trzeba je koniecznie wydać w papierowej formie zwanej tomikiem lub
książką poetycką. Razem z Hanią Józefik przygotowali „Odloty” do druku, Ochwan
dał je do drukarni i dopiero wtedy zaczął się martwić o to skąd weźmie
pieniądze. Nie ma to, jak poetycka głowa do interesów. Potem ogłosił, gdzie się
dało, że szuka sponsorów i oczywiście nikt się nie zgłosił. Aż, parę dni temu, gdy
tomik był już wydrukowany, Adam Ochwanowski spotkał świętokrzyskiego europosła
Czesława Siekierskiego i gdy powiedział mu o swoim problemie, ten od razu
wyłożył kasę za druk.
Nie patrzę przychylnie na aliansy twórców z politykami,
niezależnie od opcji politycznej. W tym jednak przypadku nie bardzo mam się
czego czepić, mogę tylko pochwalić europosła Siekierskiego za ten gest (nie
pierwszy zresztą, jak mi powiedział Ochwan, Siekierski dofinansował z własnej
kieszeni już kilka pozycji). Ażeby jasność była pełna, powiem, że wiersze Mańki
nie mają z polityką nic wspólnego i nie ma w nic z ludowości (europoseł
reprezentuje PSL).
Przemysław Mańka jest z wykształceniem informatykiem, lecz
tego w jego utworach nie widać. Widać w nich za to dużo autentycznego
cierpienia:
„(...) uzależniony od przyjaciół
z białej szpitalnej celi
czuję się jak na okręcie
z piracką elitą
lubię dryfować z nimi
w przestrzeni czasu
kocham ich za wrażliwość
i serca ze stali
ta mała ciasna łódź
bogatsza jest niż ziemia
z której szczury lądowe
atakują nas strzykawkami...
(„Najlepszy okręt świata...”)
Jak napisał Artur Jarosz o poezji Mańki w przedmowie,
„ciekawy to eksperyment młodego pokolenia, choć optymizmu w wierszach tyle, ile
zbawienia w strzykawce”. Wychodzi na to, że Jarosz to też poeta.
Dodam tylko, że Przemysława Mańkę osobiście poznałem dopiero
dzisiaj (musi być zdolny, bo już mi wisi 5 złotych). Ochwana, Antolskiego i
Jarosza znam od stu lat. A oni we trzech
znają się jeszcze dłużej, bo ja to przy nich młodziak jestem.
Poeta Zdzisław Antolski, zwany Dziniem. Jarosza nie było, pojechał do Płocka na mecz Vive |
Pięknie! Gratuluję Przemysławowi Mańce jego debiutu. Autorowi recenzji się kłaniam. A o całej kieleckiej "silnej grupie pod wezwaniem" powiem, że zazdroszczę Kielcom, że właśnie tam taka jest. Twórcy i bezinteresowni przyjaciele.
OdpowiedzUsuńMaria Kościuszko
Coś drętwa ta impreza :)
OdpowiedzUsuńCoś przygłupiasty ten komentarz. Musiałeś "coś" napisać?
UsuńCoś przygłupiasty ten komentarz anonima-trolla.
UsuńSądząc po buźce, chyba miał być to żart.
UsuńTo moje zdjęcia są drętwe, a nie impreza. :)
OdpowiedzUsuńAle grafoman, i to nawet bez jednej łzy!!!
OdpowiedzUsuńGrafoman, wysrywa tomiki jak by miał rozwolnienie. Ciekawe, kto płaci za to vanity - bo przecież bez sponsoringu takiego bełkotu nikt nie wyda.
OdpowiedzUsuń