Scena ze spektaklu. Pośrodku Dagna Dywicka, Fot. Natalia Kabanow/ Teatr im. Żeromskiego |
Tak więc wbrew obowiązującej polityce historycznej, gdzie Polacy są absolutnie bez winy i wszyscy jak jeden nie robili nic innego tylko podczas wojny ratowali Żydów, dostajemy znakomite przedstawienie, które nie tyle wgniata w fotel, ile każe się mocno zastanowić nad naszą przeszłością i rozliczyć z nią. Zastanowić i rozliczyć kielczanom, ale i Polakom. I to się realizatorom udało. Dawno nie słyszałem takiej ciszy w teatrze, a spektakl trwa ponad dwie godziny bez przerwy.
To już druga rzecz o pogromie, która miała premierę w Kielcach. W 1996 roku Piotr Szczerski wystawił tu świetny dramat „Spotkamy się w Jerozolimie” Andrzeja Lenartowskiego. Tamta sztuka jest zresztą przywołana w „1946” (niestety, nazwisko autora nie pada), całe przedstawienie w reżyserii Remigiusza Brzyka jest bowiem gatunkową mozaiką, od quasi dokumentu i teatru realistycznego po monolog, dramat poetycki i publicystykę (tej ostatniej, jak dla mnie, odrobinę za dużo) . Wszystko rozgrywa się w umownej kamienicy na Plantach, w roku 1946, ale też współcześnie i dalekiej przeszłości. Rozgrywa również w kieleckim teatrze, gdzie w 1918 r. doszło do pierwszego pogromu.
Z aktorów chcę wyróżnić Dagnę Dywicką, grającą Elżbietę Kowalewską, aktorkę, która wyjechała z Kielc dzień po pogromie. Razem z nią wyjechał jej mały syn Krzysztof, który później został znanym aktorem. Krzysztof Kowalewski pośrednio występuje w tym spektaklu – słyszymy go, jak czyta antysemicki tekst ks. Piotra Skargi. Dobrze grają dawno nie widziany Janusz Głogowski, Ewelina Gronowska i Joanna Kasperek. Pozostali też nie mają się czego wstydzić.
Grzegorz Kozera
„1946”. Tekst i dramaturgia: Tomasz Śpiewak. Reżyseria, światło: Remigiusz Brzyk. Scenografia, kostiumy: Iga Słupska, Szymon Szewczyk. Muzyka: Szymon Szewczyk. Teatr im. Żeromskiego w Kielcach, premiera 16 grudnia 2017 r.
Komentarze
Prześlij komentarz