Czasami jestem zapraszany na spotkania autorskie. Od pewnego czasu każde rozpoczynam od przeczytania wiersza sprzed lat pt. „Ulica Długa”. Nie ukrywam, że do jego napisania zainspirowała mnie poezja Josifa Brodskiego. To jeden z niewielu moich tekstów, które znam na pamięć. Lubię go. Może i Wam się spodoba?
Ulica Długa
Pierwsze co widzisz to wieża kościoła
Grozi ostrzega niczym palec Boży
Kościół zamknięty jest już po nieszporach
na zakrystii ksiądz w sutannie i komży
Senne miasteczko Samo serce Polski
Gdy wzrok wytężysz znajdziesz je na mapie
Główna ulica chociaż ma dwa kroki
mieni się Długą żeby było łatwiej
ustalić adres kiedy list nadejdzie.
Ale to rzadkość Częściej można spotkać
starą furmankę oraz – tak jak wszędzie –
gliniane garnki na lichych opłotkach
Mieszka tu doktor Wprawdzie weterynarz
to jednak lekarz Jest nauczycielka
co każdą lekcję przywykła zaczynać
od pochwalenia swojego kundelka
Prócz tego rzeźnik i fryzjer-emeryt
który przed wojną strzygł nie lada głowy
Był jeszcze piekarz lecz zmarł na dyfteryt
więc w jego miejsce wszedł posterunkowy
Tutaj bez trudu poznasz całą prawdę:
kto kogo okradł kto ubliżył komu
przyprawił rogi kto ma w sądzie sprawę
albo upędził beczkę samogonu
A gdy wieczorem wyjdziesz na ulicę
Długą rzecz jasna bo innej tu nie ma
możesz posłuchać jak gwiazdy z księżycem
toczą dyskusję o sensie istnienia
(wiersz z tomiku „Piosenka powieszonego amanta”)
Ulica Długa
Pierwsze co widzisz to wieża kościoła
Grozi ostrzega niczym palec Boży
Kościół zamknięty jest już po nieszporach
na zakrystii ksiądz w sutannie i komży
Senne miasteczko Samo serce Polski
Gdy wzrok wytężysz znajdziesz je na mapie
Główna ulica chociaż ma dwa kroki
mieni się Długą żeby było łatwiej
ustalić adres kiedy list nadejdzie.
Ale to rzadkość Częściej można spotkać
starą furmankę oraz – tak jak wszędzie –
gliniane garnki na lichych opłotkach
Mieszka tu doktor Wprawdzie weterynarz
to jednak lekarz Jest nauczycielka
co każdą lekcję przywykła zaczynać
od pochwalenia swojego kundelka
Prócz tego rzeźnik i fryzjer-emeryt
który przed wojną strzygł nie lada głowy
Był jeszcze piekarz lecz zmarł na dyfteryt
więc w jego miejsce wszedł posterunkowy
Tutaj bez trudu poznasz całą prawdę:
kto kogo okradł kto ubliżył komu
przyprawił rogi kto ma w sądzie sprawę
albo upędził beczkę samogonu
A gdy wieczorem wyjdziesz na ulicę
Długą rzecz jasna bo innej tu nie ma
możesz posłuchać jak gwiazdy z księżycem
toczą dyskusję o sensie istnienia
(wiersz z tomiku „Piosenka powieszonego amanta”)
Urzeczona. Ukołysana... ulicą Długą :) i poezją. Brodskiego bardzo lubię, również w interpretacji Mirka Czyżykiewicza. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dobre słowo :)
OdpowiedzUsuńlubię w poezji ten lekki wiaterek,słowa lecą lekko jak liście, wpadają w piękne miejsca w głowie. pewnie tam zostaną, słyszę melodię, której nie słychać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maryla Stelmach, Wrocław, 26.06.2010
Lekki, zwiewny wiersz. Czasem jak u Tuwima, czasem Gałczyńskiego.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że blog zamarł.
:))