„Wybór Ireny” – opisywanie nieistnienia

Irena Gelblum. W czasie wojny łączniczka Żydowskiej Organizacji Bojowej i uczestniczka powstania warszawskiego, która zasłynęła z niezwykłej odwagi i brawury. Zaraz po wojnie współpracująca z żydowskimi Mścicielami. Potem dziennikarka podpisująca się Irena Waniewicz, a jeszcze później włoska poetka (bardzo popularna we Włoszech) i tłumaczka literatury znana jako Irena Conti Di Mauro.

Ale w życiorysie Ireny nie to najbardziej zdumiewa.  Tym, co trudno zrozumieć, jest wymazywanie, że posłużę się Bernhardowskim terminem. Irena Gelblum vel Conti postanowiła wyprzeć z pamięci swoją  wojenną przeszłość, odciąć się od przyjaciół i znajomych, których wtedy znała. Zrobiła to skutecznie i dopiero Marek Edelman, niedługo przed swoją śmiercią, zdekonspirował ją w jednym z wywiadów.

Dla tych, co przeżyli Holocaust, w tym żydowskich bojowców, wspomnienia były straszliwą traumą, ale nikt się ich nie wyparł. Przypadek Ireny jest więc szczególny.              

O Irenie Conti opowiada w swojej najnowszej książce reportażysta, prozaik i dziennikarz Remigiusz Grzela. Tytuł „Wybór Ireny” raczej nieprzypadkowo przywodzi na myśl „Wybór Zofii” Styrona, choć o inne decyzje chodzi, a bohaterka opowieści Grzeli była jak najbardziej realna. Łatwiej też powiedzieć, że autor nie tyle opowiada, ile mozolnie próbuje odtworzyć życie Ireny (szczególnie z czasu wojny i powojnia), gdyż śladów zostało niewiele, a większość ludzi, którzy tę kobietę wówczas znali, już nie żyje.

Reporterskie zadanie, którego się podjął Remigiusz Grzela, było więc karkołomne, a jego książka, co sam przyznaje, jest opisywaniem nieistnienia. Do tego dochodzi dylemat moralny: czy można pisać o Irenie, skoro ona sama do końca nie chciała mówić o swoich wojennych losach? Co więcej, Grzela znał poetkę osobiście, lecz przez lata – tak jak inni – nic nie wiedział o jej przeszłości.  Bohaterskiej przeszłości – dodajmy. A potem nie odważył się zapytać. Zresztą – mówi szczerze – w ostatnich latach (Conti zmarła w 2009 r.) nie utrzymywali kontaktów. Zraził się do niej, gdy z oburzeniem stwierdziła, że to jej należy się Nagroda Nobla, a nie Wisławie Szymborskiej.         

Na portret Ireny Conti składają się rozmowy ze słynnym żydowskim bojowcem Kazikiem Ratajzerem (jej przyjacielem i dawną miłością), córką Ireny – Janką, oraz osobami, które poznały poetkę już po wojnie. Autor przytacza listy, jakie do Ireny słali mężczyźni, z którymi była związana, w książce znalazł się też obszerny zapis wypowiedzi Ireny dla radia (nagrany bez zgody zainteresowanej). To jedyny raz, w latach 60., gdy powiedziała cokolwiek o tym, co robiła w czasie wojny.      

Remigiusz Grzela próbuje również odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: DLACZEGO? Dlaczego Irena Geldblum vel Conti przez długie lata wymazywała własną przeszłość? Odpowiedź, której udziela autor, jest przekonująca, choć pewnie nie jest jedyną z możliwych. Tak jak stworzenie pełnego portretu kogoś, kogo nie sposób zrozumieć i kto nieustannie „wymyka się schematycznemu myśleniu” , nie wydaje się kiedykolwiek możliwe. Tym większy szacunek dla autora. Jego „Wybór Ireny” to biografia rzetelna i uczciwa. 

Remigiusz Grzela, „Wybór Ireny”, Dom Wydawniczy PWN, Warszawa 2014, s. 352

Komentarze

Prześlij komentarz