W tym roku Wenecja znów mnie ominie |
W ten afrykański upał nic się nie chce, nawet czytać. Najlepiej zapewne weszłyby mi sycylijskie kryminały Andrei Camilleriego o komisarzu Montalbano, który w „Sierpniowym żarze” próbował ratować się przed gorącem podręcznym wiatraczkiem (obok mnie stoi włączony wentylator, lecz ochłody z niego niewiele). Sęk w tym, że większość książek Camilliriego przeczytałem, a tych, których nie przeczytałem, nie mam na podorędziu.
Może więc sięgnąć po weneckie kryminały Donny Leon? Ale tu podobny problem, jak w przypadku Camillierigo – nowych książek tej autorki brak. Poza tym Wenecja w samo południe jest trudna do przeżycia dla nieprzyzwyczajonych. Brodski jeździł tam późną jesienią i zimą.
Marne to pocieszenie, że w tym roku Wenecja znów mnie ominie. Megalomańsko zapytam też: ile razy można jeździć do Wenecji?
Sięgnąłem więc po wydaną w 2010 książkę profesora historii i masona Tadeusza Cegielskiego (ojca Maksa) „Morderstwo w Alei Róż”. To kryminał, którego akcja rozgrywa się w Warszawie w latach 50. ubiegłego wieku. Na razie przeczytałem kilkadziesiąt stron, zapowiada się arcyciekawie.
Czytałam i moim zdaniem warto tę książkę przeczytać. Profesor Cegielski z pietyzmem nakreślił tło historyczne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki Kaye, właśnie to robię - czytam :)
OdpowiedzUsuń