Piszących więcej niż czytających

Osób piszących wiersze jest więcej od czytających poezję – coraz częściej mam takie wrażenie.

To jednak nie powinno dziwić, zważywszy że ludzie w naszym kraju w ogóle czytają niewiele książek, a co dopiero „nudną” i „ciężką” poezję. Pisać jest dużo łatwiej. Wystarczy, że umrze ktoś ważny albo zdarzy się coś radosnego dla narodu (złoty medal Justyny Kowalczyk), albo w polityce wybuchnie kolejna afera – już jest temat na wiersz. Trochę częstochowskich rymów, nieporadnych zdań ubranych w zwrotki. I gotowe.

Oczywiście, pisać – tak jak śpiewać – każdy może, niekiedy wierszopisanie odnosi nawet efekt terapeutyczny. Gorzej, gdy autorzy radosnej twórczości próbują się z nią podzielić z szerszym gronem, np. dzwoniąc do programów telewizyjnych emitowanych na żywo, by przeczytać swoje „dzieło”. To ostatnio plaga. Kulturalni prowadzący nie przerywają tych recytacji, ale po ich minie widać, że chętnie by to zrobili.

Nieco się zagalopowałem. W gruncie rzeczy chciałem jedynie zauważyć, co nie jest żadną złotą myślą, że bez znajomości poezji wybitnych poetów nie można pisać dobrych wierszy. Tylko powiedzcie to tym, co już uwierzyli w swoją wielkość...

Komentarze

  1. Cieszę się, że trafiłam na Pana blog. Podziękowania należą się Virginii z Karuzeli kobiecego życia. Na razie poznałam dwa z Pana wierszy, "Balladę dla dwojga" i "Ulicę Długą". Czekam na kolejne.
    Uwielbiam „nudną” i „ciężką” poezję (jak Pan przewrotnie napisał) i nie wyobrażam sobie, żeby nie istniała. Jakże ubogie byłoby nasze życie i nasza percepcja.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę miłego tygodnia. Jola

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz