Piszę, czytam, mało śpię

Znajduję jeszcze czas na czytanie, ale to jest jak nałóg, wolę krócej spać, a spać też lubię, byle tylko poczytać.

Ale dzięki temu nie znam pojęcia „nuda”. Wystarczy mi dobra książka i muzyka. Dzisiaj cały dzień słucham bluesa. Muddy Waters, John Lee Hooker i Hugh Laurie (czyli dr House).

Aktualnie czytam „Higienistów. Z dziejów eugeniki” Macieja Zaremby Bielawskiego (wyd. Czarne) o ustawach rasowych w Szwecji, które pozwoliły po wojnie wysterylizować ponad 60 tysięcy osób, głównie kobiet. Zgroza. Powojenną Szwecję liczbą sterylizacji wyprzedziły tylko nazistowskie Niemcy. A podobno Szwecja to taki opiekuńczy kraj. Dziękuję bardzo.

Czytam też „Fakty” Philipa Rotha (wyd. Czytelnik). To niby autobiografia pisarza, choć konia z rzędem temu, kto odgadnie, co tu jest prawdą, a co konfabulacją. Ale jak to Roth, pisze świetnie.

Niedawno skończyłem „Pisarza, który nienawidził kobiet” Johna Leake'a (wyd. Znak literanova). To jest dopiero niewiarygodna, ale prawdziwa historia psychopaty i seryjnego zabójcy, również pisarza, który omamił austriackie elity intelektualne, z Elfriede Jelinek na czele. Austria to też specyficzny kraj, o czym piszę w swojej powieści, nad którą obecnie pracuję.

Komentarze