„Praski elementarz” dla czechofilów



Jeśli wzorcem współczesnego pisania o Czechach są książki Mariusza Szczygła, to Aleksander Kaczorowski swoim „Praskim elementarzem” jest bliski tego ideału. Jego książka każdemu czechofilowi dostarczy mnóstwo przyjemności. Ja „Praski elementarz” połknąłem błyskawicznie.
Porównywanie ze Szczygłem jest zresztą dość niesprawiedliwe dla Kaczorowskiego, bo to przecież autor znany, eseista i tłumacz (oczywiście z języka czeskiego), w dorobku ma także świetną biografię Bohumila Hrabala „Gra w życie” (2004). Poza tym Kaczorowski w popularyzacji kultury czeskiej nad Wisłą wyprzedził Szczygła – „Praski elementarz” ukazał się po raz pierwszy w 2001 roku, czyli wcześniej niż Szczygłowe bestsellerowe reportaże, „Gottland” i „Zrób sobie raj”. Obecne wydanie „Elementarza” zostało rozszerzone m.in. o teksty poświęcone Vaclavowi Havlovi oraz staremu żydowskiemu cmentarzowi w Pradze.
„Praski elementarz” powstał z fascynacji autora Pragą i wybitnymi ludzi, związanymi z tym niezwykłym miastem. „Gdyby nie byłoby Pragi, należałoby ją wymyślić” – pisze Aleksander Kaczorowski i całkowicie się z nim zgadzam. Uwielbienie dla kogoś lub czegoś nie zawsze pomaga w pisaniu, bywa oślepiające, nie dotyczy to jednak „Praskiego elementarza”. Autor korzystał z własnych obserwacji i rzecz jasna z lektur swoich ulubionych pisarzy: Hrabala, Kafki, Haška, Kundery, Havla, Škvorecky’ego, Pavla, Čapka i jeszcze kilku innych, bez których dwudziestowieczna literatura byłaby dużo uboższa.
Książka Kaczorowskiego nie jest jednak zbiorem tekstów poświęconych wyłącznie praskim twórcom. To także pasjonujące eseje o czeskiej duszy, czeskim charakterze, czeskiej kulturze i tradycji, znacznie ciekawszej niż knedliki i piwo, ale też o czeskich absurdach i paradoksach. A po lekturze „Praskiego elementarza” po raz kolejny uzmysłowiliśmy sobie, że jako naród mamy Czechom czego zazdrościć. Co – jak się zdaje – potrafią w pełni zrozumieć wyłącznie czechofile.
Aleksander Kaczorowski, „Praski elementarz”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012, s. 222. 
Recenzja ukazała się również w Salonie Kulturalnym

Komentarze

  1. Recenzent nie jest w stanie nic nowego wymyslić? Ksiązka dla czechofilów? Bzdura, to świetna książka dla tych, którzy czytają! spotkanie ze świetnymi pisarzami, którzy mieszkali w Pradze! No jeśli pójdziemy tym tropem, to po literaturę niemiecką siegają germanofile, a po Francuzow - frankofile! co za bezens!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, dobra, po co te krzyki, na dodatek anonimowo. Własna czechofila mnie zaślepiła i już.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczygieł napisał na ulotce Wrzenia świata, że ta książka to był jego uniwersytet.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz